Placki z buraka cukrowego (gotowanego)

I kolejne wspomnienie z dzieciństwa – mamine placki z buraka cukrowego pieczone na kuchni opalanej węglem…

Do ich przygotowania przymierzałam się bardzo długo. To było rodzinne przedsięwzięcie. Syn odpowiadał za dostarczenie surowca. Dzielnie poprosił pana rolnika o buraki dla mamy. Córka chętnie pomagała podczas obierania, gotowania i mielenia masy. Do mnie należało już tylko doprawienie do smaku i usmażenie. O ile z przepisem problemów nie było, o tyle obróbka termiczna stała się nie lada wyzwaniem. Pamiętam smak placków buraczanych z dzieciństwa, ale moja mama piekła je na fajerce starej kuchni węglowej, wyłożonej białymi kaflami (!) Ja w domu posiadam tylko kuchnię na gaz, więc nie pozostawało nic innego – jak smażenie. Ale na minimalnej ilości tłuszczu, żeby przywrócić dawne wspomnienia sensoryczne jak najbardziej szczegółowo. I udało się!
Placuszki-racuszki wyszły delikatne i aksamitne. O jakby budyniowej konsystencji. Cynamonowo-waniliowe rozpływały się w ustach dostarczając cudownej słodkości 😊

Placki z buraka cukrowego (gotowanego) 

Składniki:

  • 830 g masy mielonej odsączonej z płynu (tyle zostaje z ok. 1 kg buraka cukrowego ugotowanego)
  • 1 jajko
  • 2 łyżki jogurtu naturalnego
  • 3 łyżki mąki pszennej (90g)
  • szczypta soli
  • ½ łyżeczki proszku do pieczenia
  • ½ łyżeczki sody
  • 1 łyżeczka cukru wanilinowego
  • ½ łyżeczki cynamonu
  • olej do smażenia

 Sposób przygotowania:

  1. Buraka cukrowego dokładnie umyć. Obrać. Pokroić na 8 części (żeby szybciej się gotował) i ugotować w wodzie do miękkości. Minimum 2 godziny.
  2.  
  3. Zetrzeć na tarce do ziemniaków lub odpowiedniej przystawce do maszynki elektrycznej.
  4. Przełożyć na sito i osączyć z płynu. Jeśli bardzo wodniste – odcisnąć. Im bardziej zwarta masa, tym mniej mąki trzeba dodać.
  5. Masę przełożyć do miski i dodać składniki mokre, a potem suche.
  6. Dokładnie wymieszać.
  7. Nabierać łyżką porcje ciasta i smażyć na rozgrzanym oleju. Jeśli placuszki trudno się przekręcają na drugą stronę, to znaczy, że masa jest zbyt luźna. Trzeba dodać mąki.
  8. Usmażone na rumiano placuszki zdejmować na talerz wyłożony ręczniczkiem papierowym – w celu odsączenia nadmiaru tłuszczu.
  9. Podawać z jogurtem i owocami. Można posypać cukrem.

 

Muffinki ze szpinakiem

Piątek. Piąteczek. Piątunio. Wreszcie weekend!!!

Ale żeby niebyło piątkowi też należy się coś na szkolne śniadanie. Wracamy do muf finek, bo wygodne w konsumpcji. Papilotka zabezpiecza higienicznie, bo przecież dłonie w szkole nie zawsze idealnie czyste. Swoją drogą do bardzo ciekawych wniosków można dojść komponując dzieciom jedzenie w szkolne pudełka. Zupełnie inne okoliczności i warunki jedzenia. Ma być: szybko, wygodnie, sprawnie, higienicznie, bezpiecznie i oczywiście zdrowo. Od poniedziałku znowu batalia odżywczo-dietetyczna 😉 Dlatego już cicho sza…! Teraz czas na relaksujący oddech w promieniach – jeszcze ciepłego słońca 😊 

Muffinki ze szpinakiem

(20 sztuk)

Składniki:

  • 220 g szpinaku (mrożonego lub świeżego)
  • 120 g oliwy
  • 1 cały zapach cytrynowy
  • 3 łyżki soku z cytryny
  • 200 g cukru
  • 4 jaja
  • 250 g mąki pszennej
  • 50 g mąki krupczatki
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • ½ łyżeczki sody
  • szczypta soli

Sposób przygotowania:

  1. Listki szpinaku surowe lub mrożone rozdrobnić dokładnie blenderem na jednolitą masę.
  2. W misce ubić jaja z cukrem na puszystą masę. Dodać zmiksowany szpinak, zapach, sok z cytryny i oliwę.
  3. Suche składniki wymieszać dokładnie w drugim naczyniu.
  4. Wszystko połączyć. Wymieszać chwilę, do połączenia składników.
  5. Wylać ciasto do foremek wyłożonych papilotkami. Ewentualnie foremek sylikonowych o dowolnych kształtach. Ciasto można upiec też w formie keksowej wyłożonej papierem do pieczenia.
  6. Babeczki piec 20 minut, w temperaturze 180 stopni Celsjusza.
  7. Posypać cukrem pudrem lub polać lukrem.

Zupa meksykańska

I kolejna ciekawa rozmowa z kobietą gotującą (Pani Karolino – dziękuję!). Wspaniała wymiana spostrzeżeń i pomysłów. Od słowa do słowa i pojawiła się opowieść o zupie meksykańskiej. Dopytałam o szczegóły i mam już w garnku swoja wersję tej zupy. Esencjonalną i bardzo sycącą. Rozgrzewającą i pikantną, bo z dodatkiem papryczki chilli. Otulającą aromatem kolendry. Idealną na jesienne – coraz chłodniejsze – wieczory.

Zupa meksykańska

(porcja dla 4 osób)

Składniki:

– 1 filet z kurczaka podwójny (ok. 300g)

– 1 cebula

– 20 cm zielonej części pora

– ½ papryki czerwonej

– ½ papryki zielonej

– ½ papryki żółtej

– 1 ząbek czosnku

– 3 szklanki bulionu warzywnego

– 1 pomidor

– pół puszki kukurydzy

– pół puszki fasoli czerwonej

– papryczka chilli – do smaku

– sól, pieprz, imbir, papryka czerwona słodka w proszku – do smaku

– kolendra lub nać pietruszki – do smaku

Sposób przygotowania:

  1. Mięso z kurczaka umyć i pokroić w drobniutką kostkę. Podsmażyć na suchej, dobrze rozgrzanej patelni.
  2. Pora pokroić w drobne krążki. Cebulę w kostkę. Czosnek zmiażdżyć nożem. Dołożyć do kurczaka.
  3. Po chwili dodać pokrojoną w drobną kostkę kolorową paprykę. Chwilę przesmażyć. Dodać pomidora pokrojonego w kostkę. I rozdrobnioną papryczkę chilli. Podlać bulionem i dusić 10 minut.
  4. Po tym czasie dołożyć fasolę i kukurydzę uprzednio osączone na sicie z nadmiaru zalewy. Zagotować i zdjąć
  5. Doprawić do smaku solą, pieprzem, imbirem i papryką.
  6. Dodać kolendrę, a jeśli ktoś nie lubi, to natkę świeżej pietruszki.

 

 

Sałatka z tuńczykiem i czerwoną fasolą

Chodziła za mną 🙂 od dawna: sałatka z tuńczykiem i czerwoną fasolą. Uwielbiana przez moją córkę. Nie często w domu serwowana, bo sporo w niej warzyw konserwowanych z puszki. Co prawda można fasolę czerwoną ugotować z powodzeniem samodzielnie. Jednak z kukurydzą jest kłopot. Była do niedawna dostępna kukurydza mrożona. W marketach leżała w dziale: mrożonki warzywne, tuż obok groszku i marchewki, ale z niewiadomych przyczyn zniknęła. I już od jakiegoś czasu nabyć jej nie sposób. A w tej sałatce zarówno fasola, jak i kukurydza są niezbędne. Nie przesadzajmy: raz na jakiś czas można zjeść i warzywa z puszki. Najważniejsza zasada umiaru 😊

A dla miłośników tuńczyka ta sałatka – jak znalazł!

Sałatka z tuńczykiem i czerwoną fasolą

(porcja dla 4 osób)

Składniki:

  • 2 jaja na twardo
  • 2 puszki tuńczyka w sosie własnym
  • 1 puszka kukurydzy
  • 1 puszka fasoli czerwonej
  • 20 cm części zielonej pora
  • pół cebuli
  • 1 łyżka musztardy
  • 1 łyżka majonezu
  • sól, pieprz – do smaku
  • pietruszka – do dekoracji

 

Sposób przygotowania:

  1. Jajka ugotować na twardo i pokroić w kostkę.
  2. Tuńczyka, kukurydzę i fasolę osączyć na sicie z nadmiaru zalewy. Niekiedy fasolę trzeba przepłukać, gdy zalewa w niej zgęstniała.
  3. Cebulę pokroić w piórka. Pora pokroić w talarki. W garnku zagotować szklankę wody i wrzucić na nią pociętego pora i cebulę. Przykryć i odstawić na 5 minut. Po tym czasie osączyć na sicie. Takie zabieg sparzenia powoduje, że warzywa zawierające siarkę tracą swoje właściwości drażniące. Siarka ulatnia się. A cebula i por nie szczypią już w oczy. Mają łagodniejszy smak. Też mniej wzdymają.
  4. Wszystkie składniki umieścić w miseczce i wymieszać.
  5. Dodać musztardę, majonez. Doprawić solą i pieprzem do smaku.
  6. Na talerzyku natka pietruszki jako garnie obowiązkowo. Ja do swojej porcji kroję pietruszkę również do środka.

 

 

 

 

Placek owsiany z patelni (wersja druga)

Wczorajszy placek owsiany pieczony na patelni zniknął w oka mgnieniu. Bardzo mi smakował, więc chciałam go powtórzyć. Ale pojawił się mały problem: nie było w domu bananów. Potrzeba matką wynalazku, więc postanowiłam zamienić banany na coś innego. Użyłam dżemu. Żeby dodać słodyczy dodałam jeszcze rodzynek. Konsystencję rozrzedziłam mlekiem. Zmniejszyłam też udział płatków owsianych, a część z nich zastąpiłam otrębami pszennymi. Ta wersja placka wymagała dłuższego pieczenia na patelni, bo masa była wilgotniejsza. Podobnie, jak poprzedni smakuje odlotowo.

Placek owsiany z patelni (wersja druga)

(1 sztuka na patelni o średnicy 25 cm)

Składniki:

  • 2 jaja
  • szczypta soli
  • 1/3 szklanki mleka
  • 2 łyżki miodu
  • 3 łyżki dżemu dowolnego
  • 70 g płatków owsianych
  • 10 g otrąb pszennych
  • 1 czubata łyżka kakao
  • szczypta cynamonu
  • szczypta suszonego imbiru
  • 2 łyżki rodzynek

Sposób przygotowania:

  1. W wysokim naczyniu jaja rozbić blenderem z odrobiną soli. Dolać mleko.
  2. Do płynnej masy dodać miód i dżem.
  3. Do naczynia dołożyć porcjami płatki owsiane. Cały czas blenderem rozdrabniać ziarno. Gdy płatki będą już pocięte dodać otręby, kakao, cynamon i imbir. Zblendować.
  4. Na koniec dodać rodzynki i wymieszać łyżką. Konsystencja ciasta powinna być gęstsza niż ciasto naleśnikowe.
  5. Odstawić na 10 minut, żeby płatki wchłonęły wilgoć i nieco zmiękły.
  6. Dobrze rozgrzać patelnię i wylać na nią masę. Piec na minimalnym ogniu przez około 10 minut. Gdy widać, że brzegi ciasta stają się suche, a na powierzchni pojawiają się pęcherzyki, delikatnie przekręcić na drugą stronę. Można użyć drewnianej płaskiej łyżki.
  7. Po 10 minutach zdjąć z patelni na kratkę do wystudzenia. Kroić w trójkąty, niczym pizzę. Lub prostokąty, jeśli tak wygodniej przechować.

 

Placek owsiany z patelni

Uwielbiam wymianę doświadczeń kulinarnych. Jedna z przeprowadzonych ostatnio rozmów (Pani Moniko – dziękuję!) stała się dla mnie inspiracją do poszukiwania nowej formy przekąsek. Ciasteczka owsiane, muffinki z płatkami zbożowymi, batoniki ziarniste są u mnie na porządku dziennym, ale placek z płatków owsianych przygotowywany na patelni, to zupełna nowość. Masę przygotowuje się wygodnie i szybko. Placek smaży się, a w zasadzie piecze, na suchej patelni. Powolutku, na małym ogniu. Bardzo wygodna forma obróbki termicznej dla tych, którzy nie mają piekarnika. Po przygotowaniu kroi się go na części, niczym pizzę. Smakuje doskonale na ciepło z chudym serem – do śniadania, czy podwieczorku. Ale też na zimno, jako dodatek do jogurt, czy kefiru w szkole lub pracy. Jest delikatnie bananowy i rozpieszczająco kakaowy. Miód, cynamon i imbir dodają słodyczy i energii. Jak dla mnie bomba!

Placek owsiany z patelni

(2 sztuki na patelni o średnicy 25 cm) 

Składniki:

  • 4 jaja
  • szczypta soli
  • 2 banany
  • 2 łyżki miodu
  • 200 g płatków owsianych
  • 2 czubate łyżki kakao
  • szczypta cynamonu
  • szczypta suszonego imbiru

Sposób przygotowania:

  1. W wysokim naczyniu jaja rozbić blenderem z odrobiną soli. Dodać banany i zmiksować.
  2. Do płynnej masy dodać miód.
  3. Do naczynia dołożyć porcjami płatki owsiane. Cały czas blenderem rozdrabniać ziarno. Gdy płatki będą już pocięte dodać kakao, cynamon i imbir.
  4. Odstawić na 10 minut, żeby płatki wchłonęły wilgoć i nieco zmiękły.
  5. Masę podzielić na dwie części. Placek nie może być zbyt gruby, bo zanim się usmaży, to się spali.
  6. Dobrze rozgrzać patelnię i wylać na nią połowę masy. Piec na minimalnym ogniu przez około 8 minut. Gdy widać, że brzegi ciasta stają się suche, a na powierzchni pojawiają się pęcherzyki, delikatnie przekręcić na drugą stronę. Można użyć drewnianej płaskiej łyżki.
  7.  
  8. Po 8 minutach zdjąć z patelni na kratkę do wystudzenia. Kroić w trójkąty, niczym pizzę. Lub prostokąty, jeśli tak wygodniej przechować.

 

Babka majonezowa

Wizyta u znajomych w Ełku. Na stole pojawia się ciasto. Niby normalne, ale jednak nie do końca… 😊

Dostaję porcję czegoś, co wygląda jak zwykła babka. Jasne, pieczone w prostokątnej blaszce. Żaden czar. Ale już po pierwszym kęsie czuję, że ciasto jest jakieś inne. Niecodziennie wilgotne. Ale najdziwniejsze są wrażenia słuchowe, których doświadczam podczas gryzienia. Przy każdym kęsie pękające pod naciskiem zębów pęcherzyki powietrza, wydają dziwny dźwięk. Ciasto wydaje się jak pompowane. Gąbczaste. A przy tym delikatne, lekko słodkie i upajająco cytrynowe. Po prostu pyszne! Pytam, co to jest? Pani domu odpowiada: babka majonezowa. O matko i córko (!), myślę głośno. Jeszcze czegoś takiego nie słyszałam. Majonez do jajek, mięs, sosów, ale żeby do ciasta?! Wypytałam o przepis, wróciłam do domu, lekko zmodyfikowałam kalorycznie i dzielę się z Wami, żebyście też zajadać mogli 😊

Babka majonezowa

(na formę keksową o rozmiarze 32*14 cm )

Składniki:

– ½ szklanki mąki pszennej

– ½ szklanki mąki ziemniaczanej

– 2 łyżeczki proszku dopieczenia

– 4 jaja

– ¾ szklanki cukru

– 80 g majonezu

– szczypta soli

– 1 aromat cytrynowy

– 1 cytryna

Sposób przygotowania:

  1. Cytrynę umyć dobrze pod wodą, sparzyć wrzątkiem i zetrzeć skórkę na tarce jarzynowej o drobnych oczkach.
  2. Obie mąki wymieszać w miseczce z proszkiem do pieczenia.
  3. Żółtka utrzeć z cukrem na pulchną, białą masę.
  4. Dodać majonez, aromat i skórkę otartą z cytryny. Wymieszać.
  5. Białka ubić ze szczyptą soli na sztywną pianę. Delikatnie wmieszać w pozostałe ciasto.
  6. Przełożyć do formy wyłożonej papierem do pieczenia.
  7. Nagrzać piekarnik do 150 stopni i wstawić blaszkę. Piec 50 minut.
  8. Po tym czasie sprawdzić drewnianym patyczkiem, czy ciasto na pewno upieczone. Jeśli zostaje na patyczku przedłużyć czas pieczenia jeszcze o 5-10 minut.
  9. Gdy upieczone wyjąć i odstawić do lekkiego przestygnięcia.
  10. Jeszcze ciepłe wyjąć na talerzyk, żeby z ciasta odparował nadmiar wilgoci.
  11. Bardzo dobrze komponuje się z konfiturą wiśniową.

 

Pleśniak

Skoro wracamy sentymentalnie w czasy przeszłe, to jeszcze jedno ciasto, które mnie kojarzy się w niedzielą w domu rodzinnym – pleśniak. Nazwa mało apetyczna, ale wynikająca z walorów wizualnych. Piana na cieście wygląda, jak wyrośnięta rasowa pleśń 😉 Ponadto dżem – obowiązkowo porzeczkowy – barwi masę kakaową i czyni ją nieco podmokłą. Ciasto nie prezentuje się zbyt ponętnie dla oka, ale każdy kto choć raz go spróbował wie, że wygląd absolutnie nic w tym przypadku nie determinuje. Bo pleśniak jest wyborny. Słodycz ciasta kruchego miesza się w ustach z cierpkim smakiem i wilgocią czarnej porzeczki. Na podniebieniu wyczuwalna jest charakterystyczna goryczka włoskiego orzecha. Wrażenia zmysłowe zamyka wyczuwalne w tle wysublimowane kakao. Nie sposób oprzeć się kolejnemu kęsowi 😊

Pleśniak

(na dużą blachę prostokątną)

Składniki:

  • 4 szklanki mąki
  • 1 kostka masła
  • 4 łyżki oleju roślinnego
  • 1,5 czubatej łyżeczki proszku do pieczenia
  • 4 jajka
  • 16 łyżek cukru
  • 2 łyżki mąki ziemniaczanej
  • 2 łyżki kakao
  • szczypta soli
  • ½ szklanki dżemu porzeczkowego
  • 20 sztuk orzechów włoskich

Wykonanie:

  1. W rondelku rozpuścić masło. Wystudzić.
  2. Do miseczki wsypać mąkę. Dodać 4 łyżki cukru, proszek do pieczenia i wymieszać. Wbić żółtka. Dodać rozpuszczone masło, olej i zagnieść jednolite ciasto.
  3. Podzielić je na trzy równe części. Jedną z nich włożyć do lodówki.
  4. Drugą jasną część rozwałkować na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Do ostatniej dodać kakao.
  5. Jasną część ciasta posmarować dżemem. Na nie zetrzeć na tarce jarzynowej ciemną część ciasta.
  6. Ubić w miseczce pianę z białek dodając szczyptę soli. Gdy piana sztywna powoli wmiksować w nią 12 łyżek cukru. Gdy cukier równomiernie rozprowadzony delikatnie wmieszać mąkę ziemniaczaną.
  7. Na ciemne ciasto wyłożyć sztywną pianę. Na pianę zetrzeć schłodzoną w lodówce jasną część ciasta.
  8. Piec ok. 40 minut w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni Celsjusza.
  9. Wystudzić na kratce.

Uwaga: Jeśli blaszka do pieczenia była aluminiowa ciasta nie należy przechowywać w niej zbyt długo. W miejscach styku z dżemem powstają nieapetyczne zaciemnienia. Najlepiej upieczone i wystudzone wyjąć na tackę.